Tylko, że moja "poezja" nie będzie śmieszna. To raczej taki zwykły normalny tekst, tylko właśnie nie wiedziałem, gdzie go dać.
Mówię do ciebie: Idź wyrzuć śmieci!
Ty wyrzucasz siebie zamiast nich...
Znajduję ciebie późną nocą, jak leżysz na ławce
Ssiesz kciuka swojego...
Pytasz się mnie, dlaczego nie możesz czegoś przeczytać?
Książki odwracasz do góry nogami...
Śmiejesz się, bierzesz za grę
Przykucie do kaloryfera...
Twój umysł totalnie zepsuł się
Wyglądasz jak clown, chodzisz jak słoń
Na twojej twarzy miliony piegów
Zakrywasz je pryszczami...
Mieszkasz w domu z tysiącoma myszami...
Potrzebujesz powietrza
Oddychasz spalinami...
Przed snem opowiadasz bajkę twojemu dziecku
Usypiasz po pierwszej stronie...
Woła do ciebie: Mamo kochana!
Nie wie co się z tobą dzieje...
Szanujesz miłość, szanujesz wierność
Jednak zdrada potężniejsza jest...
W krzyżówkach zawsze brakuje ci jednego hasła
Aby wygrać nagrodę pieniężną...
Cała załamana
Wyrywasz na nowo wszczepione włosy...
Cała znerwicowana
Kamieniami tłuczesz szyby...
W wesołym miasteczku
Czeka na ciebie karuzela śmierci
Na pierwszym siedzeniu
Będziesz czuła się źle
Wymiotujesz przy najbliższej lampie...
Zasadnicze pytanie, skierowane ku tobie:
Co się z tobą dzieje?
Odpowiedzi nie dostałem, siedzisz zapłakana
Pomóc nie mogę, gdy nie wiem co ci jest
Twój kot, ze złości gryzie twoje palce
Odgryzł jednego, nie przejełaś się tym...
Jesteś jaka jesteś
Nawet zmiana nie zrobi ciebie inną...
Dziękuje za uwagę
